"Lida" Aleksander Jurewicz
Wydawnictwo LATARNIA
"Wciąż mam pięć lat i marynarski
mundurek na sobie
Wciąż na dworcu czeka
ostatni repatriancki pociąg
Nikt nie wsiada do tego pociągu
Nikt nie płacze na peronie
Gdzieś zagubił się ojciec z maszyną
do szycia "Singer" zawiniętą w płótno (...)"
Książka to poruszające wspomnienia autora. Przedstawione widzenie świata oczami pięcioletniego dziecka, Alika ale i dorosłego już mężczyzny weryfikującego dziecięcą rzeczywistość. Od pierwszych stron pochłania nas obraz życia tego małego chłopca, którego sytuacja zmusza do opuszczenia rodzinnych stron i wyjechania wraz z rodzicami w nieznane. Tym nieznanym jest Polska i mimo, że chłopiec nie wie co go tam czeka, najbardziej w świecie pragnie zostać tu gdzie jest. Nie chce rozstawać się z ukochaną babcią, dziadkiem, psem i znajomymi kątami rodzinnego domu.
Dziecko do ostatniej chwili nasłuchuje odgłosów domu i wyczekuje zwiastunów zmiany decyzji o wyjeździe. Jednak to nie możliwe. Decyzja już zapadła i wszyscy przygotowują rodzinę do podróży.
W mojej głowie jak echo pobrzmiewa płacz i nawoływania małego Alika, gdy do ostatniej chwili broni się przed wyjazdem
"Chłopca z trudem oderwano od szyi babci, wyjącego i bijącego na oślep nogami, wepchnięto do ciemnego wagonu (...)
(...) a on popchnięty w środek tej czeluści wył: - "nie chaczu, nie chaczu!...babuszka miłaja!"
Po dojeździe do celu, również nie jest mu lekko, wspomnienia go nie opuszczają, tęsknota za bliskimi nie daje mu spokoju a przez miejscowych traktowany jest jak obcy. Brak akceptacji przez inne dzieci sprawia mu ogromny ból i jest zupełnie niezrozumiały.
''Dlaczego więc ja? W czym byłem podobny, że mówiono tak na mnie z odrazą i niechęcią? Nigdy nie pozwolili mi pograć, zawsze zabrakło dla mnie pary, mój kij do palanta wydawał im się nie dobry i któryś z nich łamał go na swoim kolanie i rzucał mi pod nogi: - "Idź ty, kacap..." - odpychali, czasami ktoś mocniej uderzył w plecy albo kopnął."
Obok takiej historii nie sposób przejść obojętnie. Nie zadumać się nad dziecięcym życiem tak bardzo zależnym od innych. Autor pisze bardzo refleksyjnie, kieruje naszą uwagę na ludzkie wartości. Powoduje, że delektujemy się książką, która pisana prozą zawiera również, tak potrzebne duszy wiersze.
Dla mnie "Lida" to prawdziwy rarytas literacki, uważam, że każdy powinien po nią sięgnąć. Każdy, kto gustuje w prawdziwych dziełach pisarskich. To książka, do której się wraca.
Gdzieś tutaj były rozrzucone
klocki, szpulki po niciach
ułożone w pociąg, koń na biegunach
z wyrwaną grzywą, książka otwarta
na zdjęciu Stalina.
Tu stało radio, tutaj łóżeczko,
szczerbaty nocnik, klon
za oknem coś opowiadał gdy wiatr
nieśmiało trącał o szybę.
Kot się wygrzewał na piecu
z dziadkiem, ojciec wciąż śpiewał
przy swojej maszynie, skwierczały
bliny tuż obok w kuchni...
Gdzieś tutaj, kiedyś, chyba
naprawdę, chyba niedawno...
Moja ocena: 6/6
Pamiętajcie, że powyższa opinia jest jedynie opinią subiektywną.
Za przeczytanie książki dziękuję wydawnictwu LATARNIA
Czytaliście? Znacie "Lidę" A. Jurewicza? Jestem ciekawa Waszych opinii. Tymczasem pozdrawiam cieplutko:)