„Wielkanoc” – 
M. Przewoźniak 
Wśród pisanek i strojnych palemek, 
wśród święconek w koszach wiklinowych 
zmartwychwstanie Jezusa na ziemi 
przypomina baranek cukrowy. 
Nowe życie w przyrodzie nastaje, 
czego jajko symbolem jest trwałym. 
Jajkiem więc się dzielimy nawzajem, 
bo tak każe obyczaj prastary. 
A życzenia składamy najmilsze, 
takie szczere i takie serdeczne. 
Nie zapomnij ich złożyć najbliższym. 
Niech uśmiechy zakwitną świąteczne. 
Witam wszystkich bardzo serdecznie w tym przedświątecznym okresie. Witam również nowe osoby, które dołączyły niedawno i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Jest mi niezmiernie miło kiedy je znajduję pod postami:) 
Ponieważ już tak blisko do Świąt i niewiele czasu zostało, a wiadomo,że trzeba się przygotować, więc postanowiłam jednak umieścić archiwalne zdjęcia prac z zeszłego roku. Jak już wspomniałam w jednym z poprzednich wpisów w tym roku nie udało mi się nic wykonać, co by miało jakiś związek z tematem świątecznym.
Na początek opiszę pewną historię, która ma związek z tym co zaraz pokażę.
Mianowicie w zeszłym roku przed Wielkanocą należało przynieść do przedszkola dekoracyjny świąteczny koszyczek. Wszystkie koszyczki miały zostać wystawione na sprzedaż, w kwocie 10 zł za sztukę, a za uzbierane pieniądze miały zostać zakupione zabawki do przedszkola. Ten szczytny cel bardzo mi się spodobał. 
Postanowiłyśmy z Julą, że nasz koszyczek będzie nieco inny...Wykonałam go z papierowej wikliny. Następnie zrobiłam zajączka, którego już prezentowałam ale pokażę jeszcze raz, w celu przypomnienia.
Zajączek wyglądał tak:
 z tego źródła czerpałam wzór:
http://fascinata.blox.pl/tagi_b/52646/zajaczki.html?PageNumber=2.
Jeszcze wykonałam króliczka:
Umieściłyśmy te dwie rzeczy w koszyczku, do tego kurkę też wykonaną ręcznie, żeby nie było smutno kupne ozdobne jajeczka i sztuczne bazie. Niestety, a może i stety, biorąc pod uwagę jaki był finał tej historii, więcej nie udało mi się wykonać ręcznie. Po prostu nie było już czasu.
Koszyk wyglądał mniej więcej tak: 
Jula zaniosła taki ozdobny koszyk do przedszkola. Okazało się, że wszystkie koszyki zostały wyeksponowane na stołach, nakrytych zielonym materiałem bardzo pięknie, tylko, że niemal w samych drzwiach wejściowych.  A to oznaczało, że nikt tego nie pilnował. Więc historia naszego koszyka była taka, że na drugi bodajże dzień z mojego rękodzieła nie zostało nic. To znaczy został jedynie koszyk, bo inne rzeczy szydełkowe po prostu wyparowały. Było mi oczywiście bardzo przykro, a tym bardziej dziecku. No bo jak wytłumaczyć małej, że było a nie ma? Jednak z drugiej strony, chyba to co wykonałam się podobało, prawda? Skoro tak szybko zniknęło:)!
Szkoda tylko, że skoro było takie ładne to ktoś sobie nie kupił, tym bardziej, że cel był szczytny:)
No, więc historia opowiedziana. Tak to było w poprzednie święta:)
Później jeszcze zrobiłam drugiego króliczka, na pocieszenie:)
Wykonałam też pisankę. A zrobiłam to tak: smarowałam klejem wikolem i owijałam kordonkiem miejsce przy miejscu. Wyszło mi coś takiego. Zdjęcie mało wyraźne, ponieważ robione na szybko komórką. Ale widoczne.
Na zakończenie znów nasza wspólna praca. Znalazłam zdjęcie i postanowiłam pokazać. Tym razem wykonana na konkurs. Trzeba było wydrukować jajo z internetu razem z elementami ozdobnymi. Następnie je udekorować wg własnego pomysłu. Nasze wyglądało tak.
Kwiatki to odciski Julii paluszków:)
To już koniec pokazu:)
Dziękuję za uwagę wszystkim, którzy dotrwali i bardzo ciepło pozdrawiam. Dziękuję za każdy komentarz. Będzie mi miło, jak zwykle:)